Megan nie chciała na nic czekać i pójść od razu na policje,
ja jednak się nie zgodziłam nie chciałam większych problemów, a mama zaczęła
sądzić, że zaczynam warować po dwóch tygodniach i przestało ją interesować moje
dochodzenie które uważała za dziecinne. Zaczęłam więc szukać pomocy u osób na
które zawsze mogłam liczyć, czyli Megan i Caitlin. Zaprosiłam je na noc, jak
zawsze uwielbiałam gdy u mnie nocowały, a tym razem same chciały zaangażować
się w poszukiwania Justina, nawet Megan. Caitlin oczywiście była znakomicie
poinformowana co stało się wczorajszego popołudnia i jak zareagowałam. Późnym
popołudniem, gdy czytałam kolejny wpis w dzienniku, do pokoju ktoś zapukał,
serce biło mi tak głośno, że osoba stojąca za drzwiami mogła je usłyszeć.
- K-kto tam? – powiedziałam dość przejętym głosem.
- To ja, Rosie – westchnęła Caitlin – no wpuść mnie, czy
nocuje za drzwiami? – zaśmiała się próbując rozluźnić atmosferę.
- Jasne już – wstałam szybko z łóżka i otworzyłam drzwi,
Caitlin przytuliła mnie mocno – jesteś cała i zdrowa, dzięki Bogu – głaskała
moje plecy.
- A czemu miałabym nie? – zmarszczyłam lekko brwi – jestem
teraz jak dziecko, nigdzie nie chodzę sama ani nie wychodzę wieczorami –
przytuliłam ją – gdzie ty byłaś przez ten tydzień Caitlin?
- Ja um..no wieesz – lekko przygryzła wargę i odsunęła się
siadając na moim łóżku i w tym momencie do pokoju weszła Megan.
- Czeeeść wam, ale powiem, że cudownie dziś wyglądacie –
uśmiechnęła się do mnie ciepło i położyła swój plecak pod komodę.
- Daj spokój – mruknęłam stając przy oknie – wiecie po co tu
dziś jesteśmy, prawda?
- Rose, proszę Cie, to za szybko dopiero co przyszłyśmy –
rzuciła się na łóżko Megan – może zaproponuj nam najpierw coś do picia? –
mruknęła niezadowolona dziewczyna.
- Jasne, p-przepraszam ja teraz – przeczesałam włosy dłonią
i zbiegłam na dół nalewając to szklanek soku pomarańczowego.
Potem
nie żebym zapomniała o Justinie tylko chciałam by dziewczyny czuły się u mnie
jak dawniej, a nie tak jak na komisariacie gdzie ja jestem tym złym gliną który
chce wiedzieć wszystko to co on przeoczył i wini się o to codziennie.
Wieczorem, gdy obejrzałyśmy już „LOL”
, pośmiałyśmy się z siebie nawzajem grając w kalambury. Dziewczyny postanowiły w końcu ze
mną porozmawiać, lekko zdyszane usiadły na brzegach łóżka i przytuliły mnie.
- Jesteś gotowa z nami pogadać na pewno? – spojrzała na mnie
Megan siedząca po mojej lewej stronie – może powinnaś to zostawić policji, hm?
- Nie, on poprosił
mnie Meg, a ja go kocham pamiętasz? – westchnęłam bawiąc się swoimi palcami.
- Pamiętam jak nam o tym powiedziałaś – zachichotała Caitlin
– była w ten dzień zupełnie nieobecna duchem, a gdy Justin przechodził obok i
zarzucał swoją grzywą dosłownie wariowałaś by wszystko było idealne – kręciła
głową w rozbawieniu na co lekko szturchnęłam jej ramię.
- Nie zawstydzaj mnie – zakryłam twarz by nie ukazywać im
swoich rumieńców.
Dokładnie
pamiętam ten dzień, gdy poczułam, że Justin nie jest już tylko moim
przyjacielem tylko kimś więcej. Październik dokładnie kilka dni przed halloween
musiałam zostać dłużej w szkole, no przecież dekoracje same się nie zrobią, a
pierwszaczki to najlepsza siła robocza dla takich dam jak trzecioklasistki albo
czwartoklasiści którzy powinni to zrobić lecz by nie być prześladowanym przez
następne lata woleliśmy zostać i zrobić to wszystko. Gdy już skończyliśmy szłam
długim, ciemnym korytarzem który prowadził do głównego budynku szkoły gdzie
znajdowały się drzwi wyjściowe. Jednak kiedy byłam coraz bliżej sali muzycznej
słyszałam znajomy mi śpiew tej samej piosenki Cry me a river tylko tym razem płynnie ze śpiewem grała też
gitara. Podchodząc do drzwi lekko je
uchyliłam i zobaczyłam skupionego Justina który grał mając zamknięte oczy i
śpiewał cudownie.
Wpatrywałam
się w jego ruchy i uśmiechniętą buzie. Nawet nie wiedziałam kiedy skończył i
stanął przede mną.
- Hej, Rosie, co tu robisz? – uśmiechnął się do mnie na co
odskoczyłam lekko wystraszona przez to, że nakrył mnie na słuchaniu jego
śpiewu.
- J-ja tylko zajrzałam.. p-przepraszam już sobie idę –
ruszyłam w drogę lecz poczułam jak Justin ciągnie mnie za rękę do siebie.
- Nie idź – szepnął mając mnie bardzo blisko siebie przez co
stałam się zakłopotana – zostań ze mną, fajnie było cię widzieć w tych drzwiach
dziś i ostatnio także.
- W-wiedziałeś, że byłam tu w zeszły wtorek? – zarumieniłam
się lekko spuszczając głowę – nie chciałam p.. – położył mi palec wskazujący na
ustach.
- Shhhh, za dużo gadasz, Rose – założył mi kosmyk włosów za
ucho i spojrzał na mnie błyszczącymi oczami – nie masz mnie a co przepraszać –
zachichotał i złożył całusa na moim policzku, chciałam go wtedy pocałować po
raz pierwszy, ale uciekłam.
- To było takie dziecinne – zachichotałam patrząc na Caitlin
– ale też słodkie, bo od tej pory mogłabym oddać za niego życie.
- Awww, Rose to cholernie słodkie – przewróciła słodko
oczami Meg – szkoda jednak, że Christina go tak zmieniła, lubiłam go do pory
gdy nie zaczął trzymać się z drużyną hokejową i nie zaczął z nimi balować.
- A zauważyłaś, że od pory poznania bliżej Christiny stał
się taki wystraszony i inny? – Caitlin jakby oświeciło.
- Taak, myślałam, że tylko jak to widzę – pokiwałam głową
zgadzając się z Caitlin.
- Nie, nie tylko ty..ja widziałam jak na lekcjach
francuskiego. Był taki hmm jakby to powiedzieć zamknięty w sobie? Albo
bojaźliwy – Megan uniosła palec wskazujący prawej ręki ukazując swoją rację.
- Wiecie co ja tak myślałam? – spojrzała lekko wystraszona
Caitlin –że może on przez nią miał jakieś nieprzyjemności albo wkopał się w
jakieś narkotyki – spojrzała na mnie ostrożnie.
- J-ja też o tym myślałam, ale nie powiem tego ani Pattie,
ani policji – westchnęłam ciężko – bo to tylko przypuszczenia.
Rozmawiałyśmy
tak do późnej nocy, a przekonania każdej jakby dopełniały się z myślą drugiej.
Wiele rzeczy wskazywało na to, że towarzystwo panny Fry nie było zbyt dobre dla
Justina, a jego zachowanie z było co najmniej podejrzane tylko kto go tak
zastraszał? Może ci ludzie z czarnego samochodu? Może chłopacy z drużyny
hokejowej mają coś z tym wspólnego? Może sama
Christina? Twierdzeń było wiele, a moja głowa o mało nie wybuchła od
nadmiaru pytań na które znał odpowiedź tylko Justin.
Po
obiedzie, gdy dziewczyny już poszły do domu, zostałam sama w domu i nie miałam
zamiaru w nim zostać ani minuty dłużej. Ubrałam więc buty do biegania,
założyłam słuchawki na uszy i ruszyłam w stronę parku, cała trasa przebiegła mi
spokojnie. Biegałam tak w kółko więc postanowiłam pobiec boczną trasą na której
nikogo nie było. Nią mogłam wrócić do domu, pomyślałam i pobiegłam, gdy byłam
już prawie przed wyjściem z trasy na ławce siedziała dziewczyna czytająca
gazetę kiedy przebiegłam obok niej i poczułam jak moje ciało upada. Podniosłam
twarz w stronę ulicy i zauważyłam jak podjeżdża ten sam czarny samochód który
gonił mnie tamtym razem.
Próbowałam
wstać lecz było to na marne, ponieważ moje nogi po tylu dniach nie biegania
były jak wata i nie miałam sił wstać. Teraz umrę, przeszło mi przez myśl i
spojrzałam na dziewczynę która odłożyła gazetę na ławkę. Tak, to była Christina
śmiała mi się prosto w twarz trzymając silnie za mój podbródek.
- Ty suko – warknęłam – jak mogłaś mu to zrobić? –
szarpnęłam za jej długie zwisające włosy które mogły mnie tylko uratować przed
ucieczką.
Kiedy to Christina leżała na ziemi ja
podniosłam się i pobiegłam w krzaki by tamtędy uciec albo wezwać pomoc. Wtedy
poczułam jak ktoś szarpie za mój kaptur przy czym delikatnie mnie pod dusza, a
mój oddech staje się krótki. Starałam się nie bać ani nie płakać jeśli umrę to
będę czuwać nad Justinem by wkońcu go ktoś odnalazł.
- Cześć Rose – obróciła mnie do siebie dziewczyna, nawet jej
nie kojarzyłam – suką to jesteś ty – splunęła mi prosto w twarz.
- Ja? A co ja niby takiego robię huh? – otarłam twarz i
odepchnęłam ją od siebie i znowu spróbowałam ucieczki przez gałęzie
pokaleczyłam sobie ręce i jedno z ud.
Myślałam,
że jestem wolna, ale to tylko złudzenie. Tym razem rzuciła mną o ziemie na co
cicho pisnęłam i lekko się skuliłam. Wtedy kopnęła mnie w brzuch może z dwa
razy, podniosła mnie i trzymając za włosy uderzyła w twarz już nie wiem ile
razy. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje i dlaczego tak słaba jestem by
wykonać kontratak.
- Justin – zaskomlałam ostatnimi siłami i łzy same popłynęły
po moich policzkach z bólu.
- Lisa, zwijamy się! – krzyknęła Christina i pobiegła do
samochodu.
- Justin, ojejku jakie to słodziutkie – powiedziała
ironicznie – daj sobie spokój i przestań go szukać, bo skończę z tobą inaczej –
rzuciła mnie słysząc głosy ludzi.
Wszystko
wirowało nade mną, a ciała nie czułam prawie wcale. Chciałam wstać, ale nie
miałam siły. W tym momencie miałam ochotę umrzeć, za bardzo bezbronna byłam by
to przetrwać. Niech mi ktoś pomoże błagam, płakałam cicho czując ja z mojego
nosa ulatuje krew.
_____________________________________________________
Witam was kochani x
No to co żegnamy się z wakacjami? :(
Mam nadzieję, że znajdziecie dla mnie czas w roku szkolnym by odwiedzić Rose szukającą Justina co? x
Ja dla was także znajdę czas jeśli nie w piątek wieczorem to w sobotę ♥
Teraz za to, że mam takich wspaniałych czytelników chciałam podziękować @moreofyou_baby, @JuloKokos , @ZuskaKuruc ,@cliffoordz i Sylwce W za częste komentowanie ♥ to podnosi na duchu i motywuje gdy komentujecie x liczę na was wszystkich słoneczka ♥
No i jeszcze jedna sprawa :) pewna sprawa! Jedna wspaniała @misbehaaving ma dla was coś pięknego na stronie http://www.vinted.pl/members/330962-mrooowka/ubrania zerknijcie x a może coś wam się spodoba ;)
Dziękuje za komentarze i zainteresowanie moimi opowiadaniem x
kochająca swoich czytelników @hug_me_justin_b
omg, pisz dalej, błagam, to jest na serio świetne @ashtonismycrush
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Ale sie dzieje! Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuń@moreofyou_baby
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBoże, co się dzieje... mam wrażenie, że te dziewczyny porwały Justina.
OdpowiedzUsuńmatko jakie to jest zajebiste! już nie mogę się doczekać następnego! <333
OdpowiedzUsuń