wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 8 "Inny Justin"

Czytając kolejne kartki mojego dziennika można było zauważyć, że Justin jakby bał się czegoś, a raczej kogoś nigdy nie chciał o tym wspominać, a jeśli już zapytałam strasznie się oburzał jakbym to ja była temu winna. Usiadłam na duży parapet w moim pokoju i znowu otworzyłam dziennik tym razem na kolejnym wrześniu, gdy Justin już się zmienił i stał się dojrzalszy.
Stałam przed trzeciego roku, po nogach wiał mi zimny wiatr, a Justin oczywiście kazał na siebie czekać całą wieczność. Nie widzieliśmy się wtedy całe wakacje, polecieli wtedy z maluchami i Justinem do Egiptu. Stałam tyłem i tupałam nogami jak małe dziecko aby się rozgrzać.
-Jak tu przyjdzie to dosłownie go uduszę? – mruknęłam pod nosem pocierając ramiona.
-No kto ubiera się w taką krótką spódniczkę we wrześniu panno Parker, wakacje się już skończyły – powiedział mi bardzo męski, seksowny głos wprost do mojego ucha.
-A co ci do – obróciłam się i ujrzałam Justina – to naprawdę ty? – byłam w szoku widząc jak się zmienił.
Nie był to już ten sam chłopiec który usiadł obok mnie na lekcji muzyki, był niezłym kandydatem na chłopaka którejś dziewczyny z drużyny cheerleaderek. Jakoś wyrósł, a może to ta grzywka obcięta krócej dodawała mu wyższości, jednak jego karmelowe spojrzenie i słodki uśmiech nic się nie zmienił. Kiedy weszliśmy do szkoły oboje wyglądaliśmy inaczej. Ta scena była czymś w rodzaju kawałka z filmu. Gdy weszliśmy na niebie pojawiło się słońce które wpuściliśmy do szkoły, ale chłodny wiatr rozwiewał moje włosy i marynarkę Justina wszyscy na nas patrzyli i szeptali do siebie tym razem nie śmiali się po przekazaniu sobie wiadomości tylko patrzyli, a ich szczęki jeśli by mogły opadły by na ziemię. Zaśmiałam się i spojrzałam na Justina, a Justina był tak samo rozbawiony jak ja.
-To co idziemy podbić szkołę, Rose? – podniósł brwi i chyba czuł się wtedy tak samo jak ja.
- No jasne, Justin – uśmiechnęłam się na widok Megan i Caitlin czekających na nas na korytarzu – rozwalmy tę budę – szepnęłam chichocząc cicho.
- Da się zrobić – mrugnął do mnie i pomachał do dziewczyn które patrzyły na nas.
Szłam długim korytarzem którym przez ostatnie dwa lata nienawidziłam przechodzić, bo każdy pokazywał mnie palcami śmiejąc się z moich przyjaciół lecz wszyscy wyglądaliśmy inaczej. Cała nasza czwórka była jakoś wyjątkowo na językach już pierwszego dnia szkoły. Nie czułam się z tym jakoś wyjątkowo fajnie, po prostu czułam, że dałam im nauczkę, że my też umiemy być bardziej pewni siebie. Podbiegłam do dziewczyn i przytuliłam je ciepło.
-Ale mieliście wejście – szepnęła Caitlin uśmiechając się do chłopaków z drużyny hokejowej – jak z jakiegoś filmu.
- Caitlin ma racje, Rose – Meagan nadal zerkała na Justina – a Justin jak wygląda, no nie pogadasz po prostu wow, tylko żeby nie za szybko się nie zmienił – obróciła mnie w stronę Justina, a obok niego stała już Christina.
- Mogę splunąć jej w twarz? – warknęła Caitlin widząc Christine.
- Przestań Justin ma na tyle rozumu aby jej nie ufać – pokiwałam głową będąc pewna jego decyzji.
W tym momencie zauważyłam jak Christina wsuwa Justinowi za marynarkę karteczkę, odeszła bujając biodrami i mając głowę wysoko w górze. Gdy stała już obok mnie i widziała, że Justin nadal patrzy na jej wielkie odejście z prawie wyciągniętym językiem poruszała ustami „Call me babe” i spiorunowała mnie wzrokiem dając mi do zrozumienia „To wojna od razu podnieś białą flagę, bo i tak jej nie wygrasz”, poszła dalej swoim nieudanym chodem top modelki. Zacisnęłam tylko szczękę i moja minuta chwały właśnie się skończyła, teraz miałam już ochotę zapaść się pod ziemię. Justin był gwiazdą, a ja już czułam, że przestaje się liczyć. Podeszła do niego największa ślicznotka w szkole, teraz przybija sobie piątki z chłopakami z drużyny hokejowej. Co tu się stało do cholery, pomyślałam robiąc niezadowoloną minę. Dziewczyny były tak samo zszokowane jak ja i zabrały mnie stamtąd do sali w której odbywało się rozpoczęcie roku.
Tym razem nie wracałam ze szkoły z Justinem tylko sama. Po drodze przypominała mi się każda śmieszna sytuacja którą wspólnie przeżyliśmy, to jak uczył mnie jeździć na desce, to jak rozwaliliśmy hydrant by zatańczyć w deszczu, a nie padało wtedy od dobrego tygodnia, jak pomagał mi wieszać plakaty z okazji urodzin mamy i chciałam zrobić jej taką niespodziankę, jak motywował mnie do biegania nawet w mroźną zimę. Uśmiechnęłam się na te przychodzące wspomnienia do głowy, usiadłam na ganku mojego domu i zjadłam nasze ulubione żelki sama, a łza sama spłynęła mi po policzku. Potem już nie miał czasu aby przyjść poskakać do mnie na łóżku i po prostu się pośmiać. Miał dziewczynę i kumpli z drużyny hokejowej. Kiedy dzwoniłam albo przygotowywał się na imprezę z chłopakami albo na randkę z Chirsy.
Przewróciłam kilka kartek dalej i ten wpis mnie bardzo zainteresował nawet nie pamiętam gdy go pisałam, ale było to kilka dni przed wigilią, a ziąb był niesamowity. Tak, teraz sobie przypominam. Zerknęłam jeszcze raz przez okno i wyobraziłam sobie tą sytuacje.
Wieczór 20 grudnia spadł pierwszy śnieg, a do nas przyjechała siostra mamy wraz ze swoimi córeczkami. Wręcz błagały mnie bym poszła z nimi na sanki, poczułam, że ja też muszę odpocząć i trochę się odprężyć. Ubrałyśmy się ciepło i maluchy wybiegły na drogę siadając na sankach, próbowałam je ciągnąć lecz wołały tylko szybciej i szybciej, a ja mimo dobrej kondycji nie dawałam rady, sapałam i pomyślałam przez moment, że jeśli Justin miałby dla mnie czas pomógłby mi teraz. W tym samym momencie trącił mnie nawet nie zauważając, że to ja.
- Justin – wysapałam ciężko i uśmiechnęłam się na jego widok – gdzie tak pędzisz?
- R-rosie? – spojrzał na mnie z uśmiechem i nerwowo rozglądał się po okolicy – do domu, a czemu pytasz? – był widocznie wystraszony.
- Coś się stało? – spojrzałam mu w oczy – wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.
- C-co? – udawał, że wszystko jest okej – nie no co ty, Rooose – przygryzł wargę widząc maluchy domagające się szybszej jazdy – a kto to? Hej dziewczyny, pamiętacie mnie? – chciał zatuszować całą sprawę, a ja nie miałam zamiaru kłócić się z nim przy dziewczynkach.
- Pogadamy potem, zgoda? – szepnęłam mu do ucha.
-Uważaj, bo stoimy pod jemiołą – zaśmiał się cmokając mój policzek – to jedziemy kobietki – pociągnął dziewczyny szybciej, a ja rozglądałam się za nami szukając jakiegoś normalnego wytłumaczenia tej sprawy.
Oczywiście nie było żadnego „potem”, a takie sytuacje zdarzały się coraz częściej i gdy tylko ja je widziałam i pytałam co jest nie tak Justin odstawiał nikczemną awanturę i kończyło się na tym, że nie gadaliśmy. Martwiłam się o niego, ale potem uspokajał mnie, że wszystko jest dobrze i nie mam się o co martwić.
Zamknęłam dziennik, gdy poczułam wibrowanie telefonu. Odczytałam sms-a od Megan i postanowiłam, że wyjdę z nią na spacer i ochłonę trochę po takiej ilości informacji. Czułam się lepiej od czasu goniącego za mną samochodu i nie widziałam go przez kilka dni. Stałam się na jego punkcie szalona jakby coś mnie opętało nawet rejestracje znałam  już na pamięć. Kiedy siedziałyśmy z Megan w naszej ulubionej kafejce na lodach i plotkowałyśmy o tym co dzieje się w naszym ukochanym serialu i zastanawiając się co dalej z tą sprawą z Justinem, pod sklep naprzeciwko podjechał czarny ten sam samochód który gonił mnie kilka dni wcześniej. Mój oddech stał się szybszy, a ręce zaczęły mi się trząść.
-Co jest, Rosie cała drżysz? – spojrzała na mnie z przerażeniem.
- N- nic jest okej Meg nie martw się – uśmiechnęłam się nerwowo.
-Widzę, że jest coś nie tak – spojrzała w stronę samochodu – o to auto chodzi?
Kiwnęłam lekko głową, a z samochodu wysiadła dziewczyna i skierowała się w stronę sklepu. Znowu poczułam ten sam ból co wtedy przed lustrem.
-Zabieraj go szybciej zanim ona się obudzi – krzyknął jakiś kobiecy głos, a przed oczami ukazał mi się portret niewyraźnej dziewczyny – pospiesz się!
-J- Justin – pisnęłam cicho i poczułam solidne kopnięcie w brzuch.
Krzyknęłam przerażona i pobiegłam przed siebie, a Megan ruszyła za mną, była przerażona moim zachowaniem.
- Rose! Czekaj! – złapała mnie za nadgarstek – co się stało? Kim są ci ludzie?
-N- nie wiem, a- ale znowu widziałam coś z tej cholernej imprezy – wtuliłam się w nią – błagam pomóż mi Meg, boje się – szepnęłam przerażona.
Stałyśmy tak wtulone ja płakałam, a Megan mnie uspokajała. Kiedy będzie tak jak dawniej? Kiedy w końcu przestane się bać? I jak niby przez te wspomnienia mam znaleźć Justina?

__________________________________________
Witam wszystkich ♥
Właśnie pojawił się kolejny rozdział i jak się podoba? Mam nadzieje, że nadal jest tak fajny jak na początku? :)
Postaram się dodać jeszcze jeden rozdział w tym tygodniu, a potem ustalę dni w których będą pojawiały się rozdziały.
Dziękuję za odwiedzanie mojego bloga x
Wasza kochająca @hug_me_justin_b

5 komentarzy:

  1. Genialny jak zawsze z resztą. Strasznie mnie to wciągnęło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział!!! Czekam na więcej.

    @moreofyou_baby

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW ale emocje jestem taka ciekawa co dalej! już nie mogę się doczekać następnego <3 xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Tam tam tam rozdział jest śliczny, do następnego. Twoja Kochająca @cliffoordz ♡

    OdpowiedzUsuń