sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 6 "Zaginiony Justin Bieber"

              Po tym jak dowiedziałam się,  że Justin nie wrócił na noc, załamałam się. Nie miałam ani siły, a tym bardziej ochoty na robienie czegokolwiek,  wszystko sprawiało mi  ból. Moją typową czynnością przez tydzień po jego zaginięciu było tylko leżenie w łóżku i słuchanie naszych dwóch piosenek do których tańczyliśmy, a kiedy tylko zamknęłam oczy  ukazywało mi się przesłuchanie na komisariacie. Każdy patrzył na mnie jak na podejrzaną albo wariatkę, już dwie doby po braku Justina wyglądałam jak wrak człowieka. Bez niego nic nie znaczę, zawsze stanowiliśmy zgraną parę przyjaciół, myślałam gdy siedziałam na korytarzu komisariatu i jedyną która tuliła mnie do siebie była mama. Byłam jak zagubione dziecko które nie wie co zrobić po utracie kogoś bliskiego. Moje ubranie świadczyło o nastroju który teraz miałam, zawsze byłam chłopczycą, ale nigdy nie wychodziłam z domu w powyciąganej bluzie z nadrukiem New York i w moich siwych dresach w których najczęściej tańczę na sali.
- Ty zapewne jesteś Rosaline Parker? – klęknęła do mnie kobieta w średnim wieku lecz nie twarz zdradzała  jej wiek tylko pojedyncze siwe włosy na jej bujnej krótko ostrzyżonej głowie – jestem detektyw Hossan i prowadzę sprawę twojego kolegi.
- Woli jak mówi się do niej Rose, nie lubi pełnego imienia – wtrąciła mama patrząc na nią rozważnym wzrokiem.
- Jasne, chodź porozmawiamy sobie – wstała i przez moment musiała przyzwyczaić kręgosłup do ciężaru, a to kolejna oznaka wieku średniego.
Patrzyłam tylko przed siebie, a łzy same spływały z moich oczu. Kiedy usłyszałam głos mamy i swoje imię dopiero na nią spojrzałam.
- To co, Rose?  Porozmawiamy? – wyciągnęła do mnie rękę i uśmiechnęła się lekko sprawiając wrażenie wiarygodnej i uprzejmej.
- Zrobię dla niego wszystko pani detektyw – otarłam łzy spływające po policzkach  i spojrzałam jej w oczy – on by zrobił to samo dla mnie.
- Jestem tu, kochanie – mama złapała mnie za rękę gdy wstałam do Hossan – jeśli tylko będzie ci źle skończ to – szepnęła do mnie zerkając na detektyw.
- Dobrze mamuś – weszłam do jej gabinetu ze spuszczoną głową.
- Usiądź, może masz ochotę na coś do picia? – usiadła patrząc na mnie uważnie.
- Nie, dziękuję – usiadłam – chcę mieć to już za sobą.
W tej chwili wyciągnęła notes wyglądający na dość zwykły i długopis. Zadawała mi banalne pytania ile się znamy i skąd czy Justin dość często mi się  zwierzał potem pytała o to jak wyglądał wieczór i czy nadal nic nie zmieniło się w jego wyglądzie jak opisywałam wcześniej, raczej nie bałam się jej powiedzieć  o tym, że razem piliśmy i troszkę piłam. Tylko najgorsze jest to, że pominęłam fakt, że nie ma pojęcia jak znalazłam się na łóżku Justina i że miałam ręce całe w krwi. Czułam, że będą uważać mnie za winną, ale ja nic nie mogłam mu zrobić sama to wiem i jestem pewna więc ten fakt zostanie miedzy mną a Megan nikt więcej się nie dowie. Jednak kiedy pominęłam te dwa fakty spojrzałam na nią wystraszona, a ona jakby przeskanowała mnie wtedy  wzrokiem.
- Chcesz powiedzieć mi coś jeszcze, Parker? – założyła ręce na biurku i patrzyła na mnie przenikliwym wzrokiem
- Nie, pani Hossan. Powiedziałam wszystko co pamiętam  – uśmiechnęłam się do niej lekko i wstałam – czy już wszystko?
- Tak, myślę, że już nic więcej mi nie powiesz, a i tak siedziałaś tu dwie godziny – spojrzała na zegar.
- Dziękuję w takim razie jeśli coś się wydarzy  zawsze można się skontaktować z moją mamą – otworzyłam drzwi, a ona złapała mnie za nadgarstek.
- A skąd ta rana? – przyjrzała się jej – wygląda jakby cię ktoś ciągnął – spojrzała na mamę.
- N-nie mam pojęcia co to jest – przyjrzałam się jej, była dość duża, a nadgarstek wyglądał jakby ktoś go torturował.
Mama wstała i rozmawiała z detektyw jeszcze chwilę, a ja starałam się sobie cokolwiek przypomnieć. Mówią, że jak widzi się coś związanego z rzeczą która stała się w dzień urwanego filmu to można sobie coś przypomnieć, a ta rana nie wyglądała na jakąś starą tylko ledwo zagojoną, a kolorowy siniak pojawił się w dzień przesłuchania, czyli trzy dni po zaginięciu Justina. Cholera kto mi to zrobił, a może szarpałam się z Justiniem, ale niby dlaczego mieliśmy to robić? – pomyślałam.
- Rosie? – mama złapała mnie za ramię przez co podskoczyłam wystraszona – wracamy do domu, skarbie – musnęła czubek mojej głowy.
- Tak, dobrze – wstałam i obejrzałam się za siebie, a pani detektyw nadal zerkała na mnie przenikliwie jakby wiedziała więcej niż ja co stało się ostatniej nocy.
Przez kolejne dni męczyły mnie koszmary i budziłam się w nocy, a ze strachu wymiotowałam, było coraz gorzej. Potem już przestałam wychodzić z domu, przerażały mnie te plakaty z jego uśmiechniętą buzią, świecącymi oczami, jego całą podobizną,  a wyżej nad nią napis ZAGINIONY i to czarno- białe zdjęcie, nie lubię oglądać czegoś takiego po prostu gdy widziałam coś takiego wyobrażałam sobie co może czuć ta rodzina i bliscy zaginionego, teraz sama wiem jak to jest. Piątego dnia nadal nie mogłam uwierzyć, że nie napisał do mnie sms-a na dzień dobry ani nie zadzwonił zapytać jak się czuję. Kiedy wstałam z łóżka mocno rozbolała mnie głowa i gdy ujrzałam rozcięcie na przedziałku moich włosów ujrzałam obraz jakby w podświadomości czy wyobraźni.
Podniosłam twarz z podłogi i lekko uniosłam wzrok rozglądając się po pokoju. Było tam dwóch facetów, ale obraz był niewyraźny po chwili zobaczyłam, że podchodzą do Justina lecz moje ciało było jak w śnie gdy chcemy biec próbujemy z całych sił, ale to na nic tak samo było z moim w tamtą noc.
-Zostawcie go! No puść go! – złapałam jednego z nich za kostkę lecz drugi wyswobodził jego nogę i silnie złapał za mój nadgarstek, a potem poczułam ten sam ból głowy co teraz.
Otarłam oczy i spojrzałam ponownie w swoje odbicie. Nic mu nie zrobiłam, pomyślałam, a łzy same spływały mi po policzkach. Dławiłam się łzami i płakałam coraz głośniej, mama wbiegła do łazienki i przytuliła mnie do siebie.
-Mamo, nic mu nie zrobiłam rozumiesz? – szlochałam głośno będąc wtulona w mamę.
- Komu? Kochanie, musisz się położyć do łóżka no już – złapała mnie pod rękę i prowadziła do pokoju.
- No Justinowi – mówiłam do niej jakbym była w szoku – ale mu nie pomogłam, mamo ci ludzie muszą być okropni, oni muszą go odnaleźć szybko.
- Spokojnie, słońce znajdą, a  ty  połóż się i odpoczywaj, zadzwonię po Megan – mówiła jakby myślała, że bluźnię albo jakbym była pod wpływem jakiś środków odurzających.
Tego dnia nie byłam sama ciągle albo była ze mną mama, albo któraś z dziewczyn. Ciągle spałam budziłam się tylko na sałatkę z pomidorów, bo tylko to potrafiłam wtedy  przełknąć, a tak leżałam tylko patrząc się w jeden  punkt wyłączona kompletnie ze świata. Nikogo nie potrafiłam słuchać. Czułam, że wszyscy zaczęli się o mnie martwić, ale najgorsze było to jak obudziłam się szóstego dnia bardzo wcześnie rano i usłyszałam jak mama rozmawia z kimś przez telefon i płakała. Rozmówcą był tata, mówiła mu, że się martwi i chciałaby coś z tym zrobić, ale jest już bezsilna. W tym momencie jakby grom z nieba uderzył prosto we mnie. Weszłam do łazienki i wykąpałam się czytając kilka kartek z książki którą podarował mi Justin i zeszłam na dół na śniadanie, a mama siedziała przy stole i jak zwykle czytała gazetę.
- Skarbie? – spojrzała na mnie – ubrałaś się dziś inaczej?
- Tak, chcę trochę wyjść na spacer – usiadłam przy stole, a mama przygotowała mi moje ukochane miodowo- czekoladowe płatki i patrzyła na mnie z niedowierzaniem – zabierzesz mnie?
- No jasne córciu, że cię zabiorę – musnęła moją skroń i pobiegła na górę by się przygotować.
Widziałam, że ty wyjściem sprawiam jej przyjemność lecz sobie trochę szkodzę. Stratford to małe miasteczko i wszyscy znają wszystkich więc każdy gdy tylko przechodziłam patrzył na mnie i szeptał coś sobie do ucha, to wyglądało jakbym ja już kogoś zabiła i wyszła po 25 latach. Znowu poczułam jak łzy ściskają moje gardło i spuściłam głowę aby szybko otrzeć łzy. Zdecydowaliśmy, że kupimy z mamą lody i obejrzymy film lub kolejne odcinki Pretty Little Lairs. Czułam, że mama bardzo mnie  wspiera w tym trudnym okresie lecz wiedziałam, że sama muszę zacząć działać aby się po prostu nie dać zwariować przez tych wszystkich ludzi.
Siódmego dnia od zaginięcia Justina czytałam „Papierowe miasta”  i pod słowami książki przeczytałam jakbym dedykację Justina. Kto do jasnej cholery robi dedykację w środku książki, pomyślałam na początku, a potem ją odczytałam: „Jeśli kiedyś mnie zabraknie przywołaj wspomnienia o mnie, a zaraz będę obok ~ twój najlepszy przyjaciel Justin”. No tak jak mogłam o tym zapomnieć, automatycznie spojrzałam na mój dziennik. Pisałam tam nasz każdy dzień razem od dnia poznania, musiałam chyba coś widocznie przeoczyć tak w toku dnia lecz na pewno to zapisałam. Nie będę próżnować i zacznę szukać Justina na własną rękę. Musiało wydarzyć się coś o czym zapomniałam, jakiś ruch, słowo lub jego zachowanie które powinno mnie zaniepokoić. Wstałam po mój dziennik leżący na półce i otworzyłam go na pierwszej stronie. Odnajdę Cię choćby nie wiem co, pomyślałam patrząc w stronę jego domu.
_________________________________________________________________________________

Witam was moje słoneczka x
Nowy rozdział i jak? Co uważacie, odnajdzie Justina? Co się z nim dzieje? 
Chcę znać waszą opinie :)
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia to dla mnie naprawdę ważne ♥ 
Kochająca was całym serduszkiem @hug_me_justin_b

6 komentarzy:

  1. SUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże , przecież to jest niesamowite. :o . Kiedy on się odnajdzie. .? Co się stało , że zaginął. .? Mamusiu prze najświętsza. Czekam na kolejny rozdział , jak najszybciej. .! Kocham Cię , dziewczyno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny kochająca @cliffoordz ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Super już czekam na następny *.* i na pewno go odnajdzie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, to jest naprawdę cudowne! sjsjdjdkjcj czekam na więcej x

    @moreofyou_baby

    OdpowiedzUsuń