Nie mogę uwierzyć, my naprawdę trzymaliśmy się za rękę i to nie było takie troskliwe ogrzanie mi rąk, tylko trzymał mnie jak swoją dziewczynę, swoją miłość – myślałam biegając już wokół jeziorka. Ten wczorajszy wieczór dał mi jeszcze więcej energii na dzisiejszą imprezę. Może Justin chciał mi dać coś do zrozumienia? Albo ja głupia jak zwykle sobie coś ubzdurałam i myślę, że po tym jak potrzymał mnie za rękę już będziemy parą..Rose Parker przestań marzyć o Justinie! To nie twoja liga. Wbiegłam do domu pijąc na poczekaniu pół butelki wody, a na otrzeźwienie myśli wzięłam zimny prysznic. Tego dnia wszystko wyglądało jakoś inaczej niż zwykle, chyba byłam bardziej szczęśliwa, na pewno byłam bardziej szczęśliwsza w końcu chłopak w którym się zakochałam nie codziennie łapie mnie za rękę po tym, gdy wręcza mi książkę mojego ukochanego autora.
Justin zna mnie lepiej niż rodzice. Powierzam mu tyle co dziennikowi, jest dla mnie naprawdę przyjacielem. Przez tą całą sytuację jeszcze nigdy nie miałam tylu wątpliwości, przez uczucie które żywiłam do Justina byłam rozdarta i pogubiona. Spojrzałam na odbicie w lustrze chociaż rzadko to robię tylko wtedy, gdy muszę, ale teraz starałam się znaleźć w nim odpowiedź na to czy jestem gotowa na wyznanie tak długo skrywanych uczuć. Przecież obiecałam, ale boję się czując zbierające się łzy strachu w moich oczach, usłyszałam pukanie do drzwi.
Szybko przestałam myśleć o tej całej sytuacji i postanowiłam otworzyć drzwi. Za nimi stały Caitlin i Megan jak zwykle szczęśliwe i gotowe do tego by spędzić ze mną ten dzień i przygotować mnie jak to one sądzą porządnie. Serio nawet Megan tak powiedziała, a sama wiem co sądzi o Justinie.
M: Hej Rose – uśmiechnęła się w moją stonę – jesteś gotowa na to by stać się w końcu kobietą i przestać być chłopczycą?
C: Jak Kopciuszek tylko byś nie uciekała bez Kocham Cię dla twojego księcia – zachichotała trzymając małe walizeczki najprawdopodobniej z kosmetykami i dodatkami.
- Najpierw muszę wam coś opowiedzieć – przygryzłam wargę wpuszczając je do środka.
Usiadłyśmy w salonie ze względu na dużo przestrzeń i wolne mieszkanie. Wtedy opowiedziałam dziewczynom o tym całym wieczorze, książce no i trzymaniu się za rękę, słuchały mnie wpatrując się słodko i robiły coraz bardziej maślane oczy co bardzo mnie rozbawiło.
M: Sama wiesz ja i Justin..um..nie za bardzo się lubimy, ale to było cholernie słodkie z jego strony.
C: Megan ma racje..to znaczy,że – przerwałam jej w pół zdania.
- To nic nie znaczy.. Caitlin, to nic nie znaczy – pokręciłam głową.
M: Przestań..musisz się dowiedzieć czy to nic nie znaczyło dla niego i jak zareaguje na twoje wyznanie uczuć, jeśli nie i zachowa się jak dzieciak jest kompletnym dupkiem i daj już sobie z nim spokój.
W kwestii rad zawsze mogłam liczyć na jedną z nich. Kiedy szłam ich wskazówkami udawało mi się więc i tym razem postanowiłam ich posłuchać Megan. Po długiej rozmowie o tym jak mam wyglądać, a jak chciałam wyglądać zamówiliśmy pizzę, naszą ulubioną z dodatkowym serem i sosem czosnkowym. W towarzystwie dziewczyn zawsze czułam się komfortowo i bezpiecznie. Wspierały mnie nawet na zawodach gdy walczyłam o drugi stopień na egzaminie w naszej szkole. Tylko one ze mną wtedy były mama miała festiwal muzyczny w szkole u Alice, a tato także koniecznie musiał tam być, a mi wytłumaczyli, że siostra jest młodsza, a ja jestem wspaniale przygotowana i dam radę sama. Po godzinnych kłótniach, zgodziłam się zresztą oni zawsze robią tak jak oni uważają, stawiają na swoim jak każdy dorosły posiadający dzieci.
- Heeej! Ziemia do Rose! – pomachała przede mną dłonią Megan – siadaj tu na krześle robię ci makijaż, a Cai w tym czasie wyprasuje twoją sukienkę.
- J-jasne – uśmiechnęłam się lekko przestając wspominać i usiadłam na miękkie kosmetyczne krzesło by dać Meagn pokombinować z makijażem.
- Coś jest nie tak, Rosie? – zapytała skupiona na malowaniu moich oczu – wyglądasz na spiętą, wystraszoną?
- N-nie, Megan jest okej, naprawdę – uśmiechnęłam się niepewnie.
- A ja czuje, że jest coś nie tak, jeśli nie masz tyle odwagi by powiedzieć mu o swoich uczuciach no to okej my to z Cai rozumiemy.
- Ej próbujesz brać mnie pod włos..nie ładnie Smith, nie ładnie – zaśmiałam się i po chwili dodałam – dziękuję wam dziewczyny. Kocham was, pamiętacie?
- No wieesz.. no pewnie, że pamiętamy Rosie jak mogłybyśmy zapomnieć – ucałowała troskliwie moje czoło – makijaż gotowy, ale pokażemy ci jak wszystko już będzie już skończone.
Potem Caitiln bawiła się moimi włosami i rozmyślały z Megan jak to wszystko dobrać by pasowało i bym czuła ważna się dzisiejszego wieczoru. Po jakiś dobrych trzech godzinach walki z moimi łzawiącymi oczami, nie sfornymi włosami i nogami nie przystosowanymi do szpilek, byłam gotowa. Dziewczyny postawiły mnie przed lustrem w holu i ujrzałam siebie. W pierwszym momencie zaparło mi dech w piersiach i przeklęłam w myślach, a potem obróciłam się wokół własnej osi i przytuliłam dziewczyny. Miałam lekki makijaż w odcieniach brzoskwini, a włosy układały się w piękne fale, moją szyję zdobił delikatny złoty naszyjnik z połówką serduszka wręczoną od Justina. Na sobie miałam moją śliwkową sukienkę do kolan, a buty.. no właśnie o dziwo były to czarne i bardzo kobiece szpilki.
- Jesteście wróżkami dziewczyny. Jak z czegoś takiego jak ja (czyli czytaj ziemniaka) mogłyście stworzyć taką postać – spojrzałam jeszcze raz w lustro by upewnić się, że to ja na sto procent.
M: Jesteś piękna, słonko przecież ciągle ci to powtarzamy – uśmiechnęła się do mojego odbicia które patrzyło na moje obie przyjaciółki z uśmiechem.
C: Dokładnie tak. To co jesteś gotowa na kolejną bitwę z własnymi słabościami?
- Jak nie połamałam jeszcze nóg w tych butach – zaśmiałam się – to tak jestem.
Dziewczyny zawiozły mnie na miejsce jak wcześniej ustalałyśmy, a na noc zostanę u Justina. Jestem wcześniej niż wszyscy dlatego, że Justin dosłownie błagał mnie wczoraj bym pomogła mu doprowadzić mieszkanie do normalności, bo lekko je zaniedbał kiedy rodzice wyjechali, a jego zmywarka nie jest w jakimś wspaniałym stanie. W myślach ciągle krążyły mi słowa nie panikuj, nie panikuj to było dla mnie jak mantra. Nie panikuj będzie dobrze. Zerkałam tylko na dziewczyny które coś do mnie mówiły, ale ja za bardzo nie słuchałam lub moje myśli nie pozwalały im dojść do głosu. Cholera, czemu ja muszę aż tak rozmyślać nad wszystkimi sprawami tego świata, a najważniejszą dla mojego mózgu był Justin.
M: Jesteśmy na miejscu, Rose – wychyliła się zza fotela kierowcy – nie musimy cię chyba zaprowadzać pod drzwi co? – zaśmiała się.
- Nie, jest okej – uśmiechnęłam się nerwowo i spojrzałam na nie nerwowo.
C: Życzymy ci powodzenia, słoneczko napisz do nas jak poszło – uśmiechnęła się opiekuńczo.
- Jasne na pewno napisze dziewczyny, na razie i nie dziękuje – wysiadłam z samochodu i stanęłam przed drzwiami dużego, rodzinnego domu, a na drzwiach wisiało nazwisko „państwo Bieber”.
Zapukałam kilka razy i usłyszałam szybkie kroki Justina. Otworzył mi drzwi jeszcze nie gotowy. Był w jeansowych spodniach z jak zwykle niskim krokiem, bosych nogach i o matko.. nie miał koszulki. Widziałam jego długo już nie widziany tors, musiał dużo ćwiczyć przez ten czas, a tatuaże które zdobiły jego klatkę dodawały sex appealu, oblizałam lekko usta na jego widok.
- Hej, a ty tak masz zamiar wystąpić ? – zaśmiałam się nieśmiało
- Um.. wow – zaśmiał się lekko i był tak samo zaskoczony moim widokiem jak ja, a może jeszcze bardziej – nie, właśnie miałem zamiar zapytać czy umiesz prasować, bo ja aktualnie spaliłem koszule – zaśmiał się przygryzając wargę i wpuścił mnie do środka.
Postarał się – pomyślałam rozglądając się po rozłożonym stole z przekąskami i napojami które stały obok czerwonych, papierowych kubeczków. Nawet nie wiedziałam, że ma taką wieże z takimi ogromnymi głośnikami. Jestem tu dość często, gdy tylko ja pomagałam Justinowi z wiedzą o tańcu, a on mi grą na flecie. Czuło się tu rodzinną atmosferę nawet jak Justin zostawił taki bałagan w kuchni i nie poukładał rzeczy do szafek. Lubiłam oglądać ich zdjęcia rodzinne i półeczkę obok zrobioną przez tatę Justina, Jeremiego z jego osiągnięciami muzycznymi.
- Starłeś kurz, postęp panie Bieber – zaśmiałam się zdejmując szpilki.
- Pomyłem podłogę i poodkurzałem tylko proszę cię zmyjmy razem naczynia i wyprasujesz mi tą koszulkę? – podał mi siwą jakby wyciągniętą koszulkę z krótkim rękawem.
- Jasne – podeszłam do miejsca w którym znajdował się stolik do prasowania i żelazko, zaczęłam wykonywać czynność.
Chwilę później usłyszałam radiu które włączył Justin na dużej wieży Charli XCX - Boom Clap. Zaczęłam śpiewać i gibać się za stolikiem kiedy poczułam, że Justin stoi za mną i ogląda co robię.
- Wiesz co? Były bym gnojkiem gdybym nie powiedział ci, że wyglądasz ślicznie – poczułam jego uśmiech przez co sama się uśmiechnęłam.
- Dz-dziękuje Jus – zachichotałam lekko nerwowo – o tobie tego nie mogę powiedzieć – czułam jak jego ciepłe ciało przybliża się do mojego.
- Nie musisz..Podoba mi się ta piosenka i widzę, że tobie też.
W tej chwili poczułam jak Justin chwyta mnie w talii i tuli do siebie przez co zabrakło mi tchu. Może to jest dobry moment? Może teraz? Będzie dobrze tylko nie panikuj. Przełknęłam cicho ślinę czując jak całe moje ciało napina się przez dotyk Justina. On jednak poruszał naszymi ciałami w rytm piosenki która aktualnie lekko zwolniła. Myślę, że już jest pora by mu powiedzieć.
- J-justin, bo ja..– mój głos drżał przez sters – chciałam ci coś.. – przerwał mi w połowie zdania.
- T-tak? Nie ma sprawy już ułożyłem te rzeczy i zmyłem byś się nie ubrudziła – wziął koszulkę i musnął szybko mój policzek – dziękuje jesteś wielka – zbiegł na dół słysząc pukanie.
Nieśmiało zeszłam na dół i usiadłam na sofie w salonie, gdzie zaczynała się cała impreza. Justin witał wszystkich, a czułam się nie zbyt komfortowo, ponieważ nikogo nie znałam ze znajomych Justina. Tylko Ryana i Chaza, ale oni przyszli dopiero potem. Akurat ci znajomi wydawali się jacyś podejrzani, nawet mi się nie przedstawili, a to niegrzeczne. Gdy impreza się rozkręciła ja nadal siedziałam na tym samym miejscu na kanapie, gdy obok mnie obściskiwała się jakaś parka. Boże to ohydne przecież ona zaraz przez niego zwymiotuje – pomyślałam patrząc na nich ukradkiem, ale po chwili podszedł do mnie Justin.
- Chodź ze mną nie siedź tu z nimi – krzyknął do mnie przez głośną muzykę i wyciągnął rękę – jestem z Ryanem w kuchni – poprowadził mnie do kuchni, gdzie unosił się duszący dym papierosowy przez co zakaszlałam.
- Wy tu palicie? Uchylcie chociaż okno – pokasływałam uchylając okno.
- Oh, Rose – Justin wyciągnął dwa papierosy z paczki, zapalił jednego i wsunął go sobie między wargi zaciągając się.
- Ty plisz?! – zmarszczyłam brwi będąc lekko podirytowana – to przecież jest niesmaczne – pokręciłam głową widocznie zniesmaczona.
- Nie rób z tego jakiegoś dramatu, Rosie – zaśmiał się wypuszczając dym – i palę tylko na imprezach, a na co dzień mnie nie ciągnie – przewrócił oczami.
Ten drugi papieros był dla mnie, wyciągnął rękę z zapalonym już świństwem. Spojrzałam na niego zniesmaczona, a mama zawsze mi powtarzała „Nie pal, nie pij z ludźmi których nie znasz. Przecież może stać się coś złego” co może stać mi się z Justinem? Nic, przecież mu ufam, a jednego dymka każdy zaliczył w swoim życiu. Wzięłam go od Justina i zaciągnęłam się lekko poczułam jak się duszę i odłożyłam go na blat. Kaszlałam długo, a wszyscy którzy stali w kuchni zaśmiali się.
R: To twój pierwszy co? Spoko ja zachowywałem się tak samo, teraz robię kółeczka – uśmiechnął się do mnie.
Gdy już otarłam łzy zmęczenia które wywołała duszność zostałam namówiona do picia. Kolejny grzech, przepraszam mamo – pomyślałam przechylając ponownie kieliszek z drinkiem. Poczułam jak lekko kręci mi się w głowie, a śmieje się z byle czego. Justin zamartwił się na ten widok i pociągnął mnie na parkiet i zaczął ze mną tańczyć do Love Money Party Miley Cyrus feat. Big Sean. Nabrałam odwagi i wiłam się przy Justinie jak rasowa tancerka i widziałam, że nawet mu się to podobało, ale jego mina była trudna do rozegrania jak zwykle. Nawet twerkowałam choć nigdy nie robiłam tego publicznie tym razem pod wpływem alkoholu jakoś samo wyszło. Po energicznych kilku tańcach do piosenek Miley Cyrus czułam jak procenty ze mnie uciekają.
- Mogę jeszcze? – spojrzałam na Justina idąc w kierunku stolika z kubeczkami i upijając łyczek z mojego kubeczka.
-Chodź tu, Rose – przyciągnął mnie do siebie – nie pij już proszę cię – pogłaskał mnie lekko po policzku i sam był już lekko wstawiony – zatańcz ze mną wolnego, Rosie.
Przytuliłam się do Justina i poczułam jak od razu otrzeźwiałam ponownie czując jego zapach. Tańczyliśmy do Not In That Way – Sam’a Smith’a. Bujaliśmy się w rytm muzyki, gdy pod koniec przypomniałam sobie o obietnicy danej dziewczynom i lekko odsunęłam się od Justina lecz bardzo tego nie chciałam.
- Justin? Pogadamy na górze? – spojrzałam mu w oczy będąc jakoś dziwnie zamroczona.
-Mhm, chodźmy do mnie – złapał mnie za rękę i zaprowadził do pokoju.
Usiadł na swoim łóżku, a ja stanęłam patrząc w okno. Ciągle w głowie miałam tylko słowa nie panikuj, nie panikuj będzie dobrze. Odetchnęłam głęboko i postawiłam wszystko na jedną kartę.
- Justin, to już dzieję się od jakiś trzech lat. Nawet nie wiesz jaka byłam zazdrosna o Chrisy, gdy zaczęliście ze sobą chodzić. Wiem jesteśmy przyjaciółmi, ale nie chcę tego zniszczyć lecz to uczcie jest silniejsze więc.. kocham Cię, Justin.
Zawstydzona odwróciłam się by zobaczyć reakcję Justina, a on co? Zasnął, on zasnął po prostu nie słuchał tego co mówię. Zaczęłam iść w kierunku jego łóżka by go obudzić, ale sama jakbym stała się bezwładna i nie panowałam nad swoim ciałem. Zapamiętałam ciemność, nic więcej.
_________________________________________________________________________________
Witajcie moje słoneczka x
Nie wiem jak mam wam dziękować za te wyświetlenia i komu, ale jestem ogromnie wdzięczna naprawdę ♥
Zachęcam także do komentowania i jeśli macie ochotę być informowani piszcie x
Życzę udanego późnego popołudnia i wieczoru ♥
Wasza @hug_me_justin_b
To się robi co raz ciekawsze :O
OdpowiedzUsuńPs. To nie powinien być czwarty rozdział, a nie piąty?
Jeejku x dziękuje ♥
OdpowiedzUsuń;ooo takie mega! co dalej?! błagam dodaj szybko!
OdpowiedzUsuńSwieeeeeetne, z reszta jak zwykle! x
OdpowiedzUsuń@ashtonismycrush
Super piszesz i poprostu masz talen ! Kochamy to opowiadanie tak jak i ciebie, i dziekujemy ze poswiecasz swoj czas i dla nas piszesz ♥♥ czekamy na natepny i zyczymy weny :*
OdpowiedzUsuńO jejku :') to bardzo kochane co piszesz x a ja kocham was za to, że poświęcacie czas na czytanie mojego opowiadania ♥ jesteś kochana słońce ♥
OdpowiedzUsuń