Stałam właśnie tyłem do drzwi w moim pokoju dość skupiona na przygotowaniu łóżka do snu, gdy poczułam czyjeś ciepłe dłonie na moim brzuchu, automatycznie skierowałam mój wzrok na dłonie. Były dość duże, ale gdy tylko mierzyłam dłoń dalej zauważyłam tatuaże które ma tylko Justin. Tulił mnie od tyłu, a ja delikatnie wypięta dotykałam jego krocza.
-Mogę wiedzieć co tu robisz i kto..-poczułam jego dłonie zsuwające się w dół do moich ud.
-Przyszedłem na dobry sen, Rosie- mruknął dobierając się do mojego karku namiętnymi całusami.
-W domu jest mama nie możesz- obrócił mnie do siebie twarzą i wtedy zobaczyłam jego wzrok, był przepełniony pożądaniem- znowu naoglądałeś się porno tak?- zaśmiałam się lekko marszcząc nos.
-Jesteś taka seksowna, że ja też tego nie zauważyłem wcześniej- oblizał ust oglądając mój dekolt, ponieważ byłam od niego niższa mój przyjrzeć się moim piersiom bardzo szczegółowo.
-Nie rozumiem- podniosłam koszulkę wyżej by nie mógł przyglądać się im dłużej niż dotychczas.
-Zaraz zrozumiesz, panno Parker- delikatnie położył mnie na lóżko i sam zdjął swoją limonową koszulkę na grubszych ramiączkach sięgającą mu do ud w której wyglądał oszałamiająco.
-J-justin co ty robisz?- zawstydzona całą sytuacją przygryzłam delikatnie dolną wargę.
-Rosie, jesteś taka seksowna- zdjął ze mnie mój top i siadając na mnie okrakiem złączył nasze wargi. Dłońmi jednak zsunął się na mój biust z którego nigdy nie byłam zadowolona lecz to co zaczął robić z nim Justin bardzo mi się spodobało, podniecił mnie.
Ja zsunęłam jego spodnie do kolan, a on pozbawił mnie moich czarnych szortów w których spałam. Już miało zacząć się coś lecz stało się coś dziwnego.
-Rose! Wstawaj!!- krzyknął mi prosto w twarz na co usiadłam i jęknęłam jeszcze w letargu.
Spojrzałam na siebie i sprawdziłam czy moje ubrania są na swoim miejscu, odetchnęłam z ulgą, gdy wszystko było pod kontrolą. No tak znowu śniłam o mnie i Justinie dość niestosownie. Przetarłam oczy i spojrzałam na fioletowy budzik który stał na stoliku nocnym obok mojego łóżka. Pierwszego dnia wakacji już budzą mnie o 8.30 no świetnie. Czasem się zastanawiam czy ja się kiedyś w ogóle wyśpię? Spojrzałam za zasunięte zasłony poranek był cudowny, świeciło słońce więc wysunęłam nogi spod kołdry rozciągnęłam się ostrożnie no, bo co to za tancerz który nie rozciąga się po śnie. Stanęłam przed lustrem, ale nigdy nie stałam przy nim zbyt długo , po prostu nie lubiłam swojego odbicia miałam bardziej ochotę puścić pawia niż się do siebie uśmiechnąć. Rozejrzałam się po swoim pokoju z lewej strony, drzwi na których pozakładane zostały przeze mnie plakaty moich idoli, Miley Cyrus i Union J. Na ścianie za mną znajduje się biała półeczka z moimi kochanymi książkami, magazynami, płytami i dziennikiem który będę musiała gdzieś przenieść z szafki pod lustrem wyjęłam skarpetki, a z rozsuwanej szafki krótkie sportowe spodenki i jasnoniebieską bokserkę, zdjęłam z siebie piżamę i wskoczyłam w sportowe ciuchy i spięłam włosy w wysokiego kitka, na rękę założyłam opaskę by umieścić w niej mojego smartfona zabierając słuchawki wyszłam z domu, gdzie wszyscy jeszcze spali.
Podążałam drogą obok domków moich sąsiadów kierując się w stronę parku, tam najlepiej się biega. Kiedy dotarłam już na miejsce puściłam moją ukochaną playliste i zaczęłam powoli się rozgrzewać. Bieganie nie jest moją pasją robię to po prostu by czuć się choć trochę lepiej we własnym ciele i przynosi mi to jakieś efekty, ale w większości to dzięki tańczeniu moje ciało jest w lepszej formie. Gdy już biegłam trzecie kółko wokół jeziorka mój telefon zatrzymał muzykę i zawibrował silnie.
Od: Juju ♥
Hej wiem, że już nie śpisz co powiesz na spotkanie dziś o 18? Będzie jak zwykle fajnie x powiedz pani Parker, że odstawię cię przed północą życzę miłego biegania księżniczko xoxo
Do: Juju ♥
No jasne, że tak bardzo dziękuję Jusy ja tobie miłego dnia x
Po wiadomości od Justina postanowiłam pobiec jeszcze jedno kółko i wrócić do domu. Gdy weszłam do domu mama już nie spała, przeglądała gazetę codzienną.
- Hej mamo- wychyliłam się zza kuchennej framugi- jak tam?- zdejmowałam buty nie przestając jej obserwować.
- Wszystko dobrze Rose..wcześnie wstałaś już byłaś biegać? –spojrzała na mnie zza gazety.
-Nie, wiesz byłam jeszcze za rogiem dać sobie w żyłę- przewróciłam oczami czując się lekko podirytowana jej idiotycznym pytaniem przez co spojrzała na mnie podejrzliwie – tak mamo, przecież wiesz, robię to codziennie od jakiś dwóch lat- zaśmiałam się cicho, wyjęłam kubeczek jogurtu truskawkowego z lodówki i wsadziłam dwie kromki chleba do tostera.
- Możesz przestać odzywać się do mnie takim tonem, Rose?- burknęła wstając do mnie- Alice by się tak nie zachowała.
- Co ja znowu takiego powiedziałam?! Zadajesz po prostu takie pytania, że zastanawiam się czasem czy nie masz mnie pytać o co innego! Alice byś takich nie zadała- wzięłam łyżeczkę i spojrzałam jej głęboko w oczy ukazując mój gniew.
- Nie takim tonem moja panno!- zabrałam swoje śniadanie na górę i trzasnęłam drzwiami od pokoju.
Mieszkamy w trójkę, moja mama, siostra Alice i ja. Tato odszedł, gdy poszłam do siódmej klasy. Po prostu nas zostawił dla innej o wiele młodszej kobiety po tym moja mama załamała się, nie mogła przeżyć tego, że ojciec mógł nas zostawić dla kogoś innego i aby zapomnieć o tym wszystkim przeprowadziliśmy się z Atlanty do Stratford by zacząć wszystko od początku i zapomnieć o tym co widziałam, a może widziałam to tylko ja. Ciągle czuje jakby to stało się przed chwilą, dosłownie moment temu wybiegłam z gabinetu mojego taty. Było to osiemnastego maja, dzień był śliczny, słoneczny, czuć było, że niedługo nadejdzie lato. Weszłam do jego gabinetu który miał w naszym domu. On obściskiwał się z nią na tamtym biurku, do dziś budzi mnie jej krzyk i pragnienie więcej. Po tym jak mnie zauważył nawet za mną nie wybiegł. Nienawidzę go, widuje go tylko wtedy gdy przyjeżdża po Alice. Nie chcę z nim żadnego kontaktu, nie po tym co zrobił. Te wspomnienia nawet odebrały mi apetyt, odstawiłam kubeczek i postanowiłam pójść pod prysznic po drodze włączyłam głośno Bangerz i weszłam pod prysznic. Próbując zmyć z siebie wszystkie wspomnienia wsłuchiwałam się w głos Miley by o tym zapomnieć. Po długim i chłodnym prysznicu ubrałam moje krótkie jeansowe spodenki i koszulkę ze śmiesznym nadrukiem, przed lustrem wykonałam lekki makijaż i upięłam moje długie włosy w koka pozostawiając tylko dwa kosmyki po obu stronach twarzy. Teraz byłam już gotowa gdziekolwiek wyjść, gdy weszłam do pokoju po moim łóżku skakała moja trzynastoletnia siostra, ja w jej wieku..a zresztą nieważne.
- Co ty wyprawiasz?!- warknęłam na nią widząc co robi.
-Skaczę po łóżku.. nie widzisz?- odpyskowała.
-Widzę, szkoda, że to mój pokój!- zdjęłam ją z łóżka- mamo do cholery! Zabierz stąd Alice!- krzyknęłam otwierając drzwi.
-Alice zostaw Rosie!- krzyknęła z dołu po czym Alice zeszła z tego cholernego łóżka.
Przed chwilą je pościeliłam- pomyślałam poprawiając wszystko. Siedziałam sama w pokoju do późnego popołudnia i zeszłam dopiero wtedy gdy mama zawołała mnie na obiad. Nie lubiłam spędzać czasu we trójkę. Zawsze czułam się jak piąte koło u wozu mimo tego, że obie osiągałyśmy sukcesy zawsze mówiono o niej, o Alice jaka to ona nie jest wspaniała i tak dalej, czasem mnie od tego mdli. Faworyzowanie Alice Parker było teraz w naszej rodzinie hitem nawet babcia interesowała się nią bardziej przez co jest rozpieszczonym dzieciakiem.
-Zaraz wychodzę z Justinem odstawi mnie do domu przed północą, zgoda?- spojrzałam na mamę po długim milczeniu.
- S-słucham? Przepraszam Ali coś mówiła..możesz powtórzyć Rose?- spojrzała na mnie obojętnym wzrokiem.
-Wychodzę z Justinem, będę o północy- przecedziłam przez zęby znowu czując się zignorowana.
-Jasne, tylko pamiętaj wyjeżdżamy razem z Ali na weekend do babci jutro wcześnie rano..obiad zostawię ci do odgrzania w lodówce- uśmiechnęła się lekko w moją stronę.
-Jasne, pamiętam- przygryzłam wargę odkładając naczynia do zmywarki- pozdrówcie babcie i bawcie się dobrze- założyłam na siebie długie spodnie i trampki.
-Ty też, Rose.
Wyszłam przed dom, a Justin już czekał na mnie swoim samochodem. Miał na sobie biały t-shirt i czarną, rozpinaną bluzę z kapturem, a spodnie jak zwykle opuszczone abym mogła zobaczyć jego kolorowe bokserki, jak zwykle- zaśmiałam się cicho przez co Justin pojrzał na mnie pytająco.
-Nic, hej Jusy- oplotłam jego szyje i uścisnęłam przyjaźnie znowu czując jego zabójczo seksowny zapach.
-Hej Rosie, co tam? – ucałował mój policzek delikatnie po czym wsiedliśmy do samochodu ruszając w drogę.
- W sumie standard, mama krzyczała, trzask drzwiami no i potem znowu zachowująca się jak dzieciak, Alice..ugh- mruknęłam zakładając ręce na piersiach.
-Twoja mama czasem nie widzi jaka ona jest irytująca- przewrócił oczami- ale to nic zapomnij o tym dziś się odprężysz- poczułam jego uśmiech przez co sama się uśmiechnęłam.
-Mam nadzieję..nawet nie przyszła pogadać, rozumiesz? Tylko siedziała i słuchała jak Alice pięknie gra- narzekałam.
-A ty pięknie tańczysz i masz talent, bez względu na to czy chwalą cię czy nie.. ty wiesz swoje prawda? – lekko musnął kciukiem mój podbródek- głowa do góry, Rosie.
-Tak, wiem- poczułam jak mały rumieniec oblewa moją twarz przez co nerwowo zaczęłam bawić się moimi palcami.
Chwilę później dojechaliśmy na miejsce. Pierwszy raz tutaj byłam, mała skarpa z której można było ujrzeć piękny widok na las i rzeczkę płynącą po drugiej stronie. On jest taki romantyczny aż czułam jak w środku oblewa mnie ciepło. Kiedy ja się rozglądałam Justin rozłożył duży koc i postawił koszyk piknikowy.
- Jadłaś przed wyjściem, prawda? – spojrzał nam mnie bardzo uważnie.
-Jak zwykle- zaśmiałam się cicho siadając na kocu- tu jest pięknie.
-Dlatego tu jesteśmy, Rosie- wyjął z koszyka ogromną kanapkę która była jedną z jego specjałów mówił na nią „big sandwich Bieber” bardzo ją lubiłam, ale przez gulasz mamy nie miałam na nic ochoty- jeśli zgłodniejesz zrobiłem także dla ciebie, a teraz przepraszam, ale jestem głodny jak wilk.
-Nie krępuj się smacznego- uśmiechnęłam się.
-A co powiesz na trochę muzyki?- przełknął kilka kęsów kanapki.
- No jasne, muzyka zawsze jest fajna- wlałam sobie troszkę lemoniady do papierowego kubeczka.
Justin poszedł do samochodu i włączył moją ukochaną piosenkę Someone Else- Miley Cyrus przez co automatycznie zaczęłam ją nucić i zachowałam się jak typowa dziewczyna tańczyłam nie zwracając uwagi na Justina. Czułam się przy nim w takich momentach bardzo swobodnie, wiedział co lubię, a czego nie dlatego ten wieczór był taki wspaniały jak każdy nasz wieczór. On zawsze poprawi mi humor nawet po tym jak zdycha ukochana rybka przez co jest moim przyjacielem, ale stop jak on może być moim przyjacielem skoro ja go tak cholernie pragnę? Musi tak być, nie chcę nic zniszczyć tym moim zauroczeniem do niego, ale nadal będę go kochała to się tak szybko nie zmieni. Tańczyłam dość energicznie i śmiałam się głośno czując się wolna. Dzięki tańcu czuję się wolna to uczucie jakbym unosiła się nad ziemię i zostawała tam na kilka minut mając skrzydła, zapominam o wszystkich problemach. Gdy piosenka się skończyła położyłam się obok Justina na kocu.
-Wiesz, że kocham tą płytę – uśmiechnęłam się zdyszana do Justina i widząc jak wybrudził sobie wargi od majonezu zaśmiałam się.
-Wiem..z czego się tak śmiejesz hm?- zmarszczył lekko brwi patrząc mi w oczy.
-Jesteś – pokręciłam głową w rozbawieniu – daj ja to zrobię – wyjęłam z kieszeni spodni paczkę chusteczek i delikatnie przejechałam jego wargi, serce zabiło mi mocniej i szybko odsunęłam się od niego- um..j-już
-Dzięki Rosie- oblizał je dodatkowo i uśmiechnął się lekko- teraz odpocznę, um Rosie pamiętasz jak Augustus zabrał Hazel na piknik? – spojrzał na mnie badawczo.
- No jasne, że tak, a co w związku z tym? – rzuciłam mu pytające spojrzenie.
- No bo on miał wtedy dla niej tulipany, a ja zamiast nich mam coś innego – wyjął zza siebie jedną z książek Johna Greena „ Papierowe miasta” – wiedziałem, że nie możesz jej nigdzie znaleźć więc ci ją kupiłem – lekko podrapał się po karku czując się zawstydzony.
- Dziękuję Jusy!- pisnęłam zachwycona i przytuliłam go mocno – jesteś kochany – odsunęłam się również zawstydzona.
- Nie ma za co to za płytę 2 Packa – uśmiechnął się do mnie radośnie i położył się na plecy obok mnie.
Gdy już dość mocno się ściemniło, zrobiło się chłodno. Cholera ja przez swój pośpiech kiedyś naprawdę zapomnę głowy, a teraz przez moją własną głupotę marznę – pomyślałam zła na siebie, zaczęłam lekko trząść się z zimna lecz po chwili poczułam ciepło i silny zapach perfum Justina.
-Widzę jak się trzęsiesz, a jest zbyt miło by jeszcze jechać, załóż ją będzie ci cieplej – nałożył mi ja na ramiona gdy siedzieliśmy na masce jego samochodu.
- D-dziękuję, Jusy – założyłam ją i automatycznie cieplej pomijając fakt, że motylki w brzuchu szalały mi coraz mocniej.
Po tym jak pokazywaliśmy sobie najbardziej świecące gwiazdy i w którą mam spojrzeć by mieć go przy sobie, poczułam jak czyjeś palce.. cholera to nie były czyjeś palce tylko, palce Justina. Poczułam jak w środku czuję buchające ciepło, ale moja dłoń na wszelki wypadek została na swoim miejscu by nie wzbudzać podejrzeń lecz czułam jak jego place dalej szukają moich. Moje palce także zaczęły poszukiwania palców Justina. On splótł nasze palce w uścisk, ale nie przyjacielski tylko bardziej romantyczny, głaskał zewnętrzną stronę mojej dłoni kciukiem, a gdy spojrzałam na niego ukradkiem uśmiechał się w górę jakby był zadowolony. Miałam wrażenie, że nasz uścisk trwa wieczność. Motyle w moim brzuchu nie mogły przestać latać, a ja miałam wrażenie, że śnie..Proszę nie to mi się tylko nie śni- pomyślałam zauważając spadającą gwiazdę.
_________________________________________________________________________________
Hej kochani x
Bardzo dziękuję za tak licznie przeglądanie, komentowanie i czytanie mojego bloga <3
Naprawdę jesteście kochani x dziś dość długi rozdział wiem i przepraszam jeśli są jakiekolwiek błędy, ale rozdział był pisany dziś przez pół dnia i moje oczy nie widzą już błędów :D
Postaram się wstawić nowy rozdział w sobotę ,ale nie wiem jak to będzie więc przygotujcie się na bardziej na niedzielę.
Życzę miłego czytania i porsze o komentarz pod nim x
Jeśli macie ochotę być informowani po prostu zapiszcie się :) cghcę was więcej xx
Miłego wieczorku słoneczka ♥
p.s Dziekuję @biebllins za wszystko ♥ za to,że we mnie wierzysz xx
Wasza @hug_me_justin_b
O matko sksjdsdi jak romantycznie! <3
OdpowiedzUsuń@moreofyou_baby
To jest takie agskdgskhebsjsgeus. Czekam na ciąg dalszy. .! <3
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział :* czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńHxndifidjdhsjbc nareszcie! Tacy kochani <3
OdpowiedzUsuń@fuckinglukeey
Ooo, ja też uwielbiam książki Johna Greena :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać tej imprezy.