sobota, 7 marca 2015

Rozdział 20 "Silence"


Kilka dni wcześniej
Kiedy otworzyłam oczy zdałam sobie sprawę, że zostało mi już tylko kilka dni na Florydzie. W poniedziałek wylatuje. Czułam przez to ogromną pustkę najpierw nie chciałam tu przylecieć, a teraz łączy mnie tu tak wiele rzeczy, że nie mam ochoty opuszczać tego miejsca. Słysząc czyjeś kroki za drzwiami postanowiłam sprawdzić kto się tak skrada. Wstałam po cichu i lekko odchyliłam drzwi, zobaczyłam moją kuzynkę w lekko potarganych włosach i bez butów.
- Gdzie byłaś? – stanęłam w drzwiach opierając się o ich framugę – z Maxem? – czułam jak kolejny raz przeszedł mnie dreszcz wściekłości.
- Tak, a czemu o to pytasz? – spojrzała na mnie zaspana – idę spać Rosie, jestem zmęczona – mruknęła słabo w moją stronę zamykając drzwi za sobą.
                Starałam powstrzymać się od złośliwego komentarza by nie wzbudzać podejrzeń. Chciałam być tą samą Rosie, którą ona zna. Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko wzdychając ciężko. Czułam jak moje emocje mieszają się i jednocześnie mam ochotę płakać, ale też wrzeszczeć na wszystkich ze wściekłości. Miałam tyle pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Jedynym rozwiązaniem było dowiedzieć się od Maxa co zeszłej nocy robiła moja kuzynka . Miałam nadzieję, że jeszcze go nie wtajemniczyli. Szybko podniosłam mój telefon i wybierając numer, na który jakiś czas temu dzwoniła Alison odezwał się Max.
- Hej Max, z tej strony Rosie – przygryzłam wargę czując jak serce bije mi ze stresu.
- Witaj Rose, coś się stało? – brzmiał normalnie, nie słyszałam żadnego zawahania czy drżenia.
- W sumie to tak, wiesz co martwię się o Ali. Kiedy się ostatnio widzieliście? – było mi przykro, że musiałam dopuścić się takich sposobów, ale inaczej się nie dało.
- Ostatnio..umm – chłopak zastanawiał się chwilę, a ja miałam wrażenie, że mija cała wieczność –wczoraj spędziliśmy całe popołudnie na plaży, a wieczór mówiła, że spędza z tobą. Rose, była z tobą?
- Tak, spędzałyśmy go razem – zacisnęłam oczy okłamując szatyna – po prostu mówiła, że się stęskniła – zachichotałam nerwowo.
- Ja za nią też, powiedz jej, że potem przyjadę – jego niski i męski głos po chwili zmienił się w szept – muszę kończyć, na razie – rozłączył się wcześniej niż zdążyłam się pożegnać.
                Alison kłamała i ja też kłamałam. Czy my mamy to do cholery we krwi? Kłamstwo jest dziedziczne? Teraz to był dla mnie najmniejszy problem. Ali nie miała alibi na wczorajszą noc. Zaczęłam czuć się jak detektyw, a Alison była moim pierwszym podejrzanym. Zawsze gdy mówiłam o Justinie to albo tego unikała, albo miała milion powodów by nie rozpoczynać pogawędki o moim przyjacielu. Jake był cały czas ze mną tego wieczoru, a może Alison go kryje? Cholera nie wiem. Nic nie wiem.
                Ubrałam się szybko w swój strój do biegania i biorąc butelkę wody z kuchni, wybiegłam na ścieżkę, po której zawsze biegam. Czułam jak mnóstwo teorii rodzi się w mojej głowie. Wariowałam przez to wszystko. Bałam się osoby, którą jeszcze ostatnimi czasu uważałam za przyjaciółkę. Biegłam szybciej i szybciej. Biegłam by zapomnieć. Biegłam żeby się zmęczyć. Po dłużej chwili szybkiego sprintu zatrzymałam się dysząc ciężko. Kropelki potu ukazały się na moim czole po tak szybkim biegu. Musiałam znać prawdę od Alison. Ona mi musiała wszystko wytłumaczyć. Po wykonaniu wyznaczonego dystansu wróciłam do domu. Weszłam do kuchni, po której chodziła babcia, a Alison jadła śniadanie. Nie było jak  zwykle. Czułam napięcie między mną, a moją kuzynką. Miałam ochotę wykrzyczeć jej to co aktualnie czuje, ale ugryzłam się w język.
- Dzień dobry babciu – musnęłam jej policzek, a na Ali skinęłam tylko głową po czym udałam się na górę.
- Dzień dobry, Rosie, a śniadanie? – wystawiła głowę z pomieszczenia patrząc na schody.
- Potem – burknęłam zamykając się w łazience po czym osunęłam się na zimne kafelki krzycząc w mój puchaty beżowy ręcznik.
                Po dłuższym prysznicu zeszłam na dół prosto do kuchni by po prostu wziąć jogurt i nie patrzeć na Alison. Dziewczyna jednak siedziała na swoim miejscu i czułam jak patrzy na mnie przeszywając mnie wzrokiem.
- O co ci chodzi, Rose? – westchnęła bezsilnie dziewczyna – staram ci się pomóc, a ty mi się tak odwdzięczasz?
- Gówno prawda – mruknęłam zamykając lodówkę – dla kogo to robisz co? – spojrzałam jej w oczy by się nie bać jej wzroku, by to ona obawiała się mnie.
- Co dla kogo? – zmarszczyła brwi lekko zdziwiona – nie wiem o jaką zbrodnie mnie podejrzewasz, ale to nie tak.
- A jak? – stanęłam blisko niej będąc wściekła – może to Jason ci kazał? Aż tak cię wkurwiałam? – prychnęłam czując, że za moment eksploduje jak wulkan.
- Jasona znam tylko ze szkoły, do której razem chodziliśmy, ale nic więcej. Zwariował po odsunięciu go z miejsca na uniwerku i tyle! – warknęła zirytowana – to rozmyślanie o tym Justinie aż tak wyprało ci mózg, że wariujesz?
- Przestań tak mówić! Nie zwariowałam! – wrzasnęłam na Alison tak samo głośno jak ona na mnie.
- To przestań o nim mówić w kółko – warknęła na mnie – on i tak o tobie zapomniał. Może bawi się z jakąś blondyną na plaży i już poszłaś w odstawkę Rose! Pojmij to!
                Te słowa dogłębnie uderzyły w moje serce. W moich oczach pojawiły się łzy, ale nie na znak smutku tylko wściekłości. Gdyby nie babcia uderzyła bym Alison w twarz. Spojrzałam na nią ze wściekłością i zamknęłam się w pokoju. Nie miałam ochoty nikogo widzieć.
Piątek rano
                Schodząc do kuchni jak każdego dnia po bieganiu w pomieszczeniu spotkałam tylko swoją babcię. Była jakaś przygaszona, nie taka jak zwykle, radosna i podrygująca do muzyki z radia. W domu od naszej kłótni z Alison jest cicho. Ten stan zaczynał mnie męczyć dlatego często wychodziłam na salę by potańczyć i wracałam tak późno by Ali nie było, a babcia spała.
- Wnusiu – babcia złapała mnie za rękę przerywając milczenie w całym domu – proszę cię zacznijcie ze sobą rozmawiać.
- Babciu proszę – westchnęłam zamykając lodówkę – już mówiłam, nie wybaczę jej dopóki ona mnie nie przeprosi, zresztą ja nie mam jej za co przepraszać – burknęłam nadąsana i usiadłam w kuchni.
- Czy wy obie musicie być aż takie uparte? – usiadła naprzeciwko mnie patrząc na mnie uważnie – proszę cię bądź rozsądna i odezwij się do niej pierwsza.
- Babciu, bardzo cię kocham, ale dopóki Ali nie przeprosi może zapomnieć o mnie – musnęłam pomarszczone czoło babci i udałam się do pokoju.
                Było cicho. Niezręcznie cicho. Zza ściany nie słyszałam muzyki puszczanej przez moją kuzynkę ani jej rozbawionego śmiechu kiedy rozmawia z Maxem. Byłam naprawdę taka uparta? Miałam powód do tego by taka być. Bolały mnie jej słowa, które każdego ranka powodowały płacz i sprawiało, że miałam ochotę wracać do Stratford. Miałam tylko weekend żeby to naprawić. Z moich rozmyślań wprowadził mnie dźwięk sms-a. Odblokowałam go i weszłam w treść wiadomości.
Od: Jake
Przyjadę wieczorem. Wszystko wyjaśnię ci potem. Czekaj na mnie proszę.
                Wiadomość od Jake’a sprawiła, że czułam się jak w niebezpiecznej grze, o której stawką jest czyjeś życie, a to zwykły sms. Mam nadzieje, że złoży mi solidne teraz wyjaśnienia. Wybrałam numer chłopaka, ale odezwała się poczta głosowa. Spróbowałam jeszcze raz, ale bez skutku. Po trzecim razie odpuściłam sobie. Chciałam ułożyć jakąś mowę. Nie wiedziałam czy chodzi mu o ostatnią kłótnie z Alison, a może było coś innego niż myślałam.
                Po obiedzie przygotowałam się do wyjścia. Ubrałam moją ukochaną zapinaną fioletową, długą bluzę z kapturem, obcisłe rurki i stare znoszone już trampki. Czułam się swobodnie przy Jake’u i nie musiałam jakoś specjalnie się szykować. Po chwili usłyszałam trąbienie klaksonu samochodu chłopaka. Zeszłam na dół biorąc swój telefon i klucze. Wsiadłam do jego samochodu i uśmiechnęłam się niepewnie.
- Hej Jake – przywitałam się cicho czując mocne napięcie.
- Hej Rose – mruknął patrząc na drogę i gdy zapięłam pasy od razu ruszył.
                Po przywitaniu nie odezwał się do mnie ani razu. Jechaliśmy przez osiedle domków nad morzem przez dłuższy czas. Chciałam przerwać tą niemiłą dla moich uszu ciszę.
- Jake, co ja ci zrobiłam? – mruknęłam na niego dość poirytowana – naprawdę wszyscy mnie tak nienawidzicie?  - Jake nadal milczał – Jake! – mruknęłam na chłopaka gdy zatrzymał się na kompletnym odludziu, a  przed nami stał jeden mały domek.
- Poznajesz to? – pokazał mi połowę serduszka, którą podzieliłam się z Justinem gdy zaczęliśmy się przyjaźnić.
- Oczywiście, że tak – spojrzałam zszokowana na niego – skąd to masz do cholery?!
- Wysiadaj – Jake był inny niż zwykle, zimny i bez uczuć co spowodowało, że zaczęłam się bać.
                Grzecznie wysiadłam z samochodu, a z domku wyłoniła się moja kuzynka. Czy oni chcą mnie teraz zabić? Domyślili się, że wiem co robią Justinowi i chcą się mnie pozbyć. Moje serce podskoczyło do gardła, a bicie przyspieszyło jak samochód rajdowy.
- Co ty tu robisz? – burknęłam do Alison nadal będąc zła – co my tu robimy do cholery? – Alison mnie do siebie przytuliła.
- Nie denerwuj się już i chodź ze mną – szepnęła do mnie, a Jake patrzył na nas uśmiechnięty – przepraszam cię za te słowa, ale cholernie mnie zdenerwowałaś.
- Wieeeem – przygryzłam wargę – ja też przepraszam za to jak się zachowałam i za próbę uderzenia cie – szepnęłam jej do ucha tuląc ją.
                Po chwili Alison wprowadziła mnie do małego domku, w którym było kompletnie ciemno. Gdy chciałam zapalić światło, zobaczyłam, że czyjeś ciało podnosi się z fotela. Złapałam Alison mocno za rękę przez stres, który przechodziłam.
- Nie zapalaj tego światła – mruknął do mnie niski i seksowny męski głos – i tak nie działa – gdy go usłyszałam ponownie miałam wrażenie, że znam go, jakbym słyszała go już miliony razy wcześniej.
                Nie chciałam wypowiadać jego imienia. Bałam się, że to znowu jakieś moje kolejne urojenia. Chciałam go teraz zobaczyć, ale moje serce biło jak szalone. Stresowałam się tak bardzo, że nie wiedziałam co mam powiedzieć. Stałam kolejny raz z kumulacją moich uczuć.  

_______________________________________
Witam wszystkich x
No i jak myślicie? Co dla was przygotowałam? Czy Rosie przytuli Justina?
Chce znać waszą opinię i dziękuje za ostatnie komentarze i proszę o następne kochani x
Nasza zasada:
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Wasze komentarze to moja motywacja, dziękuje wam za wszystko x
Jeśli macie ochotę zostać ze mną na dłużej zapiszcie się do zakładki INFORMOWANI :)
Miłego wieczoru i do następnego ♥
Wasza @hug_me_justin_b

1 komentarz:

  1. dziewczyno! ja cię uduszę! dlaczego w takim momencie! co oni uknuli! co jest grane! to Jus?! tak to na 100% on ale co on tam robi do cholery jasnej, jak!? błagam daj nn jak najszybciej bo się normalnie zapalę! te rozdział zabójczy! dosłownie do nn tylko szybko błagam! xoxo

    OdpowiedzUsuń